• DYREKTOR cz. 1 _ by Monika Skirzynska

  • Aug 23 2023
  • Duración: 11 m
  • Podcast

DYREKTOR cz. 1 _ by Monika Skirzynska  Por  arte de portada

DYREKTOR cz. 1 _ by Monika Skirzynska

  • Resumen

  • TRANSKRYPCJANiemłody już mężczyzna o korpulentnej sylwetce stał przed sięgającym do sufitu jednym z ogromnych, szkolnych okien. Widać było, że przybiegł tam niedawno. Jeszcze sapał i zmiętą chusteczką ocierał pot z czoła. Nie był wysoki, więc zadarł swoją łysą głowę i spojrzał w górę. - Pani Marysiu! Pani Marysiu! Na litość boską… Co pani tam robi? Pytania dyrektora niczym piłeczka pingpongowa odbiły się dźwięcznym echem po całej długości szkolnego korytarza. Dyrektor w panice złapał się za głowę, a następnie odruchowo zakrył dłonią usta. Zdenerwowany przyłożył zaraz drugą dłoń, zwinął obie w kształt tuby i teatralnym szeptem powiedział: - Pani Marysiu! Pa… - poprawił układ dłoni - Pa… ni… Ma..ry..siu! – skandował szeptem – Pa… ni… Ma…ry…siu! Niechże pani otworzy oczy… o… czy… i na… mnie… po…pa…trzy! Popatrzy! Na parapecie okna około półtora metra nad podłogą stała uchwycona kurczowo zasłony pani Marysia. Granatowy welur – choć mocno wypłowiały od słońca - stanowił jedyny solidny bastion nie na żarty wystraszonej kobiety. Była blada jak ściana, miała zaciśnięte powieki i dygotała na całym ciele. - To pan, panie dyrektorze? – zapytała drżącym głosem nie otwierając oczu. - Ja! – wyszeptał mężczyzna – A któżby inny? - O! To dobrze! Jak to dobrze, że to pan! – krzyknęła, a przenikliwy sopran pani Marysi z prędkością światła rykoszetem przemierzył przestrzeń korytarza by na końcu zaświdrować w dyrektorskich uszach niczym wiertło dentysty. - Ciszej! Do cholery! – wyrwało się dyrektorowi – No.. tego… hm…- odchrząknął, a przybrawszy następnie ton oficjalny i stanowczy powiedział: - Niech pani otworzy oczy, zejdzie i wytłumaczy się z tego… czegoś. - Kiedy nie mogę! – chlipnęła pani Marysia – Nie mogę. - Nie może pani czy nie chce? Bo to, proszę pani, jest różnica. - Jedno i drugie, panie dyrektorze, jedno i drugie. Nie mogę i nie chcę. Taka sytuacja… - chlipała pani Marysia, a spod zaciśniętych powiek zaczęły wypływać pierwsze łzy. - Co? Co? – dyrektor nie mógł dojrzeć, co działo się u góry. Nie dość, że był niski, a pani Marysia stała na parapecie, to ta wysoka i chuda jak patyk kobieta miała za sobą szklaną taflę rozświetloną przez południowe słońce. Tak, tak… rzecz działa się w samo południe. - Co? Co to? Pani płacze? Pani Marysiu! No błagam… No co pani! Proszę natychmiast przestać płakać, otworzyć oczy i zejść z parapetu! To jest polecenie służbowe. Ja nie żartuję. Dyrektor odczekał chwilę, czy jego słowa przyniosą zamierzony efekt, ale nie. Niestety. Kobieta nie ruszyła się z miejsca. Wciąż tkwiła uchwycona nieszczęsnej, starej zasłony. Stała z zamkniętymi oczami i płakała. Dyrektor spojrzał na zegarek: - A a a! – zapowietrzył się. - Pani Marysiu! Żarty się skończyły! Zaraz będzie będzie przerwa! Dzwonek! Proszę zejść! Natychmiast! Mamy tylko minutę! - O, nie! – pani Marysia wybuchła głośnym szlochem. – To już zupełna katastrofa! - Myślę, że sytuacja dojrzała do tego, żeby sięgnąć po środki ostateczne. Idę po panią! – to powiedziawszy dyrektor w mgnieniu oka wskoczył na parapet, bowiem był wuefistą. Dla utrzymania równowagi również i on przytrzymał się zasłony zwisającej po lewej stronie okna. Następnie bardzo powoli krok po kroku przesuwał się w stronę stojącej naprzeciw kobiety. Wąski parapet nie ułatwiał dyrektorowi zadania. - Niech pani na mnie popatrzy i da mi rękę – wyszeptał przejęty, wyciągając w kierunku zapłakanej nauczycielki swą silną, męską dłoń. Kobieta powoli otworzyła zapłakane oczy. Spojrzała z wdzięcznością, ba! - niemal z miłością - na zwierzchnika, który nie wahał się pośpieszyć jej z pomocą. Już, już zwalniała palce z żelaznego uścisku, w jakim trzymała zasłonę, gdy nagle – zwątpiła, zawahała się. - Marysiu – głęboki baryton męskiego głosu zawisł pomiędzy nimi – zaufaj mi. Pani Marysia jak zahipnotyzowana wyciągnęła prawą rękę, którą natychmiast uchwycił dyrektor. Spletli mocno dłonie. Teraz stali naprzeciwko siebie, blisko, trzymając się za ręce, patrząc sobie prosto w oczy, cali w aureoli słonecznych promieni, niczym młodzi kochankowie uniesieni do siódmego nieba. - Marysiu – wyszeptał. - Tak? – odpowiedziała omdlewając. - Na trzy. - Tak? – powtórzyła nic nie rozumiejąc. - Skaczemy na trzy. - Dobrze – zatrzepotała rzęsami. Dyrektor poczuł, jak smukłe palce pani Marysi zacisnęły się mocniej wokół jego dłoni. Spojrzał na nią. Miała przymknięte oczy, spierzchnięte wargi, wilgotne od łez blade policzki, a jej oddech był płytki i nerwowy. Wiedział, że teraz wszystko zależy od niego. To on jest odpowiedzialny za tę delikatną istotę, która Bóg wie dlaczego, znalazła się na ...
    Más Menos
activate_primeday_promo_in_buybox_DT

Lo que los oyentes dicen sobre DYREKTOR cz. 1 _ by Monika Skirzynska

Calificaciones medias de los clientes

Reseñas - Selecciona las pestañas a continuación para cambiar el origen de las reseñas.